wtorek, 8 listopada 2011

Jim Butcher - Akta Dresdena. Front burzowy

Zastanawiałam się, co wam zarekomendować jako pierwszą pozycję na tym blogu. Chciałam, żeby było to coś szczególnego, wyjątkowego...I gdy tak przekładałam stosy książek zalegających pokój, wpadł mi w ręce „Front burzowy” Jima Butchera. I pomyślałam sobie – dlaczego nie? Chociaż bynajmniej o moim wyborze nie zdecydowała notka, że jest to numer 1 na liście bestsellerów New York Timesa. Ani to, że książka zainspirowała twórców serialu „Akta Dresdena”, bo go nie znam. U mnie zawsze to przebiega tak, że jak mnie zainteresuje książka, to może sięgnę do filmu. Tym razem pewnie sięgnę, co powinniście traktować jako zachętę.

„Front burzowy” należy do coraz popularniejszego gatunku nazywanego urban fantasy. Dla niewtajemniczonych - to takie książki, gdzie magia istnieje w świecie współczesnym, a akcja rozgrywa się najczęściej w wielkich miastach. Najbardziej spektakularnym przykładem tego gatunku, jaki pojawił się ostatnimi czasy na polskim rynku jest trylogia o Matthew Swifcie Kate Griffin („Szaleństwo Aniołów”, „Nocny burmistrz” oraz „Neonowy dwór”) i szczerze zachęcam do jej przeczytania. „Akta Dresdena”, podobnie jak książki Griffin są połączeniem fantastyki z kryminałem z lekką domieszką horroru. I to część kryminalna jest największą zaletą „Akt Dresdena”, bo to kryminał w najlepszym, chandlerowskim gatunku. Z bohaterem wiecznie ubranym w wytarty prochowiec, spędzającym czas w zadymionych knajpach. Samotnikiem zmagającym się z demonami przeszłości, balansującym na granicy prawa.

Harry Dresden to mag. Taki prawdziwy. Pracuje jako detektyw, znajdując zagubione rzeczy czy usuwając duchy z nawiedzonych domów. Nie jest miły, nie jest medialny, za to jest uczciwy, co nie do końca podoba się jego klientom. I być może dlatego Dresden ma wiecznie kłopoty z pieniędzmi. Nic dziwnego, że musi dorabiać jako konsultant do spraw magicznych dla miejscowej policji. Tym razem sprawa jest szczególnie nieprzyjemna, bo za pomocą czarnej magii zostaje popełnione wyjątkowo krwawe podwójne morderstwo. Szefowa chicagowskiego wydziału dochodzeń specjalnych wymaga natychmiastowych efektów. Niestety Dresden nie bardzo może jej pomóc, bo znajduje się pod nieustającą kuratelą rady czarodziejów. Której członkowie niedwuznacznie dają znać, że to właśnie Dresdena podejrzewają o zbrodnię. Szybko okazuje się, że nasz bohater musi aktywnie włączyć się w śledztwo. Na szali jest bowiem także jego życie...

Mam wrażenie, że Butcher nie bez kozery miejscem akcji swojej książki uczynił Chicago. Miasto kojarzone z najsłynniejszymi nazwiskami mafii (Alem Capone czy Frankiem Costello) jest już czymś w rodzaju archetypicznej scenerii kryminałów. Jak akcja dzieje się w Chicago, to musowo będziemy mieli do czynienia z mafią (mamy), walkami o strefy wpływów między gangsterami (a jakże), prostytucją i narkotykami. Klasyka, powiedziałabym, gatunku. Butcher wykorzystał możliwości scenerii bardzo dobrze, a plus mu się należy także za zabawę konwencjami (pamiętacie scenę z Dicka Tracy, kiedy do detektywa przychodzi piękna kobieta?). I wszystko byłoby pięknie i książkę czytałoby się super, gdyby nie drobne wpadki redaktorskie. Bo co ja zrobię, że od razu się czepiam, że w aikido nie ma zawodów i mistrzostw, a jak czytam, że sławny malarz nazywa się Bottocelli to mi się nóż w kieszeni otwiera.

Autor: Jim Butcher
Tytuł: Akta Dresdena. Front burzowy
Wydawnictwo Mag
Rok wydania: 2011


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz