niedziela, 18 listopada 2012

Wikingowie Flanagana i jabłka w cieście



Są takie dni, o których możemy powiedzieć, że są dobre. I to od kiedy tylko otworzymy oczka. To właśnie dziś. Kuchnia pachnie kawą, kot mruczy szczęśliwy, że nigdzie nie wychodzę i jestem cała dla niej, pod ręką dobra książka, a na śniadanie nasmażyłam całą furę jabłek w cieście. Posypane cukrem pudrem i cynamonem wydają z siebie niebiańską woń i przez chwilę przez myśl mi przemknęło, kogo by tu zaprosić na całe to kulinarne dobro, ale...samotne dni należą w moim życiu do rzadkości, więc postanowiłam się ponapawać:-)

A książkowo dzisiaj...bajeczka! A właściwie nie bajeczka, tylko powieść dla młodzieży. I proszę mi tu nie kręcić nosem, że infantylnieję, bo znaleźć dziś dobrą książkę dla młodzieży, nie głupią, dobrze napisaną i interesującą, a na dodatek zawierającą treści wychowawcze jest trudno. Więc jak już odkryłam Johna Flanagana (tak, to o nim mowa), to każdą książkę pochłaniam z dużą przyjemnością.

A Flanagana odkryłam przy okazji popularnej serii „Zwiadowcy”. Przygody Willa, młodocianego ni to Robin Hooda, ni Lancelota wciągnęły mnie bez reszty (zresztą nie tylko mnie, bo seria osiągnęła wielomilionową sprzedaż w ponad 30 krajach), więc kolejną serię pt. „Drużyna” powitałam z radością. Mam za sobą już dwie części i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

Bohaterami „Drużyny” są młodzi Skandianie (ktoś na podobieństwo Wikingów). Ich przyjaźń zaczyna się podczas tradycyjnego kształcenia młodych wojowników. Drużynie przewodzi Hal, półkrwi Aralueńczyk – sprytny, inteligentny, świetny nawigator i wynalazca, a na dodatek urodzony przywódca. Dołączają do niego silny i niestety wybuchowy Stig, krótkowzroczny Ingvar i jeszcze kilku chłopców, odrzuconych przez społeczeństwo Skandian z powodu takiej czy innej ułomności. Razem tworzą drużynę „Czapli”, biorąc nazwę od niezwykłej łodzi zbudowanej przez Hala. Niestety podczas szkolenia chłopcy zaniedbują swoje obowiązki, przez co w ręce piratów wpada największy skarb Skandian. Teraz Hal i jego wyrzutki muszą go odzyskać.

„Drużyna” to świetna powieść przygodowa, ze wszystkimi zaletami gatunku. Mamy walki na miecze i topory, wyścigi, morskie przygody, piratów – wszystko to, co swoją egzotyką i romantyzmem nieustająco przyciąga nie tylko młodego czytelnika. A na dodatek mamy solidną dawkę treści wychowawczych, podanych w niezwykły sposób. Po pierwsze – żaden, naprawdę żaden z bohaterów książki nie jest doskonały. Każdy ma jakąś słabość, nawet największy wojownik. I odwrotnie – każdy, nawet najbardziej pozornie godny pogardy ma coś, co go wyróżnia, czyni niezwykłym czy przydatnym. Bardzo to w stylu „Te prosiaczka” (pamiętacie te popularne książki o filozofii wschodu?) i bardzo prawdziwe. Co ważniejsze, Flanagan uczy, że słabości można pokonać albo nad nimi zapanować. Albo można je wykorzystać, bo to, co w jednej sytuacji jest słabością, w innej staje się atutem. Jeden z „Czapli” jest złodziejaszkiem. Złe? Złe. Ale jego złodziejskie umiejętności przydają się drużynie.
O czym jeszcze pisze Flanagan? Żeby się nie poddawać, nawet jeśli od samego początku wszystko wskazuje na to, że jesteśmy na przegranej pozycji. Żeby myśleć i szukać rozwiązań z trudnej sytuacji. Żeby współpracować. Bo indywidualizm jest świetny i warto być indywidualistą. Ale grupa indywidualistów to dopiero potęga!

Jak już napisałam – to świetne książki. I warto po nie sięgnąć, nawet jeśli ma się więcej niż tylko naście lat:-)

Tytuł: „Drużyna. Wyrzutki”. „Drużyna. Najeźdźcy”.
Autor: John Flanagan
Wydawnictwo: Jaguar


A dla tych, którzy mają ochotę na moje śniadanie, przepis na klasyczne jabłka w cieście:

Składniki:
3 kwaśne jabłka
Szklanka mąki
Pół szklanki mleka
Jedno jajko
Szczypta soli
Pół łyżeczki cynamonu
Cukier puder do posypania
Tłuszcz do smażenia

Jabłka obieramy, kroimy w grube plastry, usuwamy gniazda nasienne. Mąkę, mleko, jajko, sól i cynamon mieszamy, aż powstanie gęste ciasto. Maczamy w tym jabłka i smażymy na pokrytej tłuszczem patelni na złoty kolor. Posypujemy cukrem pudrem i...smacznego. Najpyszniejsze są gorące:-)

1 komentarz:

  1. Mój małżonek i ja bardzo lubimy Flanagana. Przeczytaliśmy całych Zwiadowców, oba tomy Drużyny, a teraz niecierpliwie czekamy na cześć trzecią. Naszym zdaniem to książki bez limitu wiekowego.

    OdpowiedzUsuń