No i za oknem zima! Śnieży, na ulicach lód, w radio „Last Christmas”
a w mojej głowie ogólny nastrój przygnębienia i nostalgii. Mimo że przecież w
tym roku tyle udało mi się osiągnąć – na przykład przebiec maraton. Czy więc
ten rok, podsumowując bilans zysków i strat uda mi się zakończyć na plus? Kto
wie, kto wie...
Odrywam myśli od rzeczywistości, planując przyszłoroczne
podróże. Na początku marca na pewno będzie Paryż i tamtejszy półmaraton. W
połowie marca moja ukochana Barcelona, a tydzień później Madryt. Na razie jest
plan, żeby w tym tygodniu pomiędzy udać się do Sewilli i Granady. Na drugą
połowę kwietnia chcę zdążyć do Krakowa, na maraton. Drugi maraton czeka mnie w
październiku, pomiędzy jeszcze trzeba czas znaleźć na aikido. Może uda mi się
zagłuszyć egzystencjalne niepokoje, kto wie?
Wiem, męczę w sposób dla mnie nietypowy. Dopadła mnie
świąteczna depresja.
Ale za to dla was mam absolutnie fantastyczną książkę
napisaną przez dwójkę fantastycznych młodych ludzi: Martę Owczarek i Bartka
Skowrońskiego. Ona prawniczka, on poligraf. Któregoś dnia postanowili ruszyć w
podróż dookoła świata. Bez pośpiechu, bez przymusu – ot tak, bo im się tak
podobało. Ustalili datę długiego wyjazdu – bo bynajmniej nie mieli chęci, żeby
świat oblecieć samolotem – złożyli w firmach wypowiedzenia, kupili namiot,
pożegnali się z rodziną i wio!
Z książki bije wręcz duch przygody i nieustannej radości
życia. Mimo iż Marta (narratorka tej opowieści) przyznaje, że wiele razy
bynajmniej różowo nie było, a droga obfitowała w wypadki, złamane kończyny,
przepychanki z miejscową administracją, zatrucia pokarmowe i niebezpieczeństwa.
Zachwyca siła woli bohaterów, którzy piechotą, z namiotem na plecach
przemierzali Mongolię, elektrycznymi rowerami przejechali Chiny a skuterami
Wietnam i Laos, terenowym samochodem przemierzyli australijskie bezdroża a
rowerami Nową Zelandię, by ruszyć na motocyklach w głąb południowoamerykańskiej
dżungli. Niewiarygodne? Oczywiście że tak! I niesamowicie optymistyczne. Bo
przecież nikt bohaterom nie kazał włóczyć się po rozmaitych brudniejszych i
mniej brudnych kątach przez 888 dni. Ale gdyby tego nie zrobili, nie
dowiedzieliby się, jak życzliwi potrafią być ludzie niezależnie od zakątka
świata, jaki zamieszkują. Bo wszędzie Marta i Bartek mogli liczyć na uśmiech,
dobre słowo i sympatię. Oczywiście z wyjątkami, ale te przecież potwierdzają
regułę, prawda?
„Byle dalej” to cudowny opis rozmaitych zakątków świata,
kultur, a przede wszystkim zamieszkujących je ludzi. Okraszony niesamowitymi
zdjęciami wywołuje we mnie piknięcie tęsknoty. Bo ja co prawda jakoś się nie
widzę z tym namiotem na plecach, ale czyż życie nie udowadnia nam na każdym
kroku, że drzemie w nas niesamowity potencjał? A czy każdy z nas nie pragnie po
prostu zapomnieć o wszystkim i po prostu wędrować przed siebie, bez myślenia o
tym co musi, co mu każą czy czego nie chce, ale co robi.
Zaczynam kombinować....
Tytuł: „Byle dalej. W 888 dni dookoła świata”
Autorzy: Marta Owczarek, Bartek Skowroński
Wydawnictwo: Świat Książki
Dziewczyno, skoro dałaś radę maratonowi, to co Ci taki plecaczek z namiotem??
OdpowiedzUsuńTeż bym tak chciała...
Kamila