wtorek, 3 stycznia 2012

Gotuj z Kossakowską - "Grillbar Galaktyka"


Po pierwsze – wszystkiego najlepszego w nowym roku! Mam nadzieję, że będzie lepszy niż poprzedni. Czytelnictwo wzrośnie, książki będą tańsze, a krakowskie Targi odbędą się w bardziej cywilizowanych warunkach.

Na pierwszy wpis stycznia wybrałam niespodziankę. Coś bardzo nietypowego, zaskakującego i świeżego jak mus truskawkowy! Metafora kulinarna jest tu jak najbardziej na miejscu, bo chodzi o „Grillbar Galaktyka” Mai Lidii Kossakowskiej.

Powieści Kossakowskiej bardzo lubię, choć przyznaję, że są zazwyczaj przygnębiające. Śmierć, zniszczenie, wojna światów, posępne duchy i mroczne postaci. A tu proszę – książka dowcipna, śmieszna, parodystyczna…Genialny popkulturowy żart, przy którym spłakałam się jak dziecko, przypominający mi kultową serię „Autostopem przez Galaktykę” Adamsa. 



Bohaterem „Grillbaru” jest Hermoso Madrid Iven, natchniony szef kuchni wielkiej i słynnej kosmicznej restauracji. W której stołują się przedstawiciele wszystkich inteligentnych ras galaktyki (no, z wyjątkiem nieożywionych kryształów, bo one nic nie jedzą). Hermoso codziennie zmaga się z konkurencją, która zawsze mu pokupuje co lepsze kąski na targu żywności, unijnymi (chodzi o unię galaktyczną, oczywiście) urzędnikami walczącymi o unifikację smaków, genialnymi ale kapryśnymi i wrażliwymi jak mimoza pracownikami kuchni czy wreszcie tym, co niespodziewanie „zalęgło się w magazynie”. Oczywiście książka nie byłaby prawdziwą space opera gdyby nie światowy kryzys i galaktyczne zagrożenie, któremu tylko nasz dzielny kucharz jest w stanie stawić czoło.

Oj, czego w tej książce nie ma. Nawiązanie do klasyki sf, gdzie obcy dążyli do opanowania ludzkich ciał i umysłów („Władca Marionetek”), Aliena (już wiecie, co Madridowi zalęgło się w kuchni?) czy Gwiezdnych Wojen. Sam Hermoso to połączenie Luke’a Skywalkera z Charlesem Ducheninem, bohaterem pamiętnego filmu z De Funesem „Skrzydełko czy nóżka”, walczącym z inwazją kiepskiego jedzenia. Kossakowska w „Grillbarze” świetnie wykorzystała światowe zainteresowanie programami kulinarnymi i dodała do tego prześmiewcze spojrzenie na rozmaite trendy w gotowaniu i jedzeniu. Slow food, weganizm, wegetarianizm, ital – wiecie co to jest? – kuchnia molekularna, haute cuisine…podlała to atmosferą troszkę z „Ojca Chrzestnego”, jako przyprawę dodała odrobinę mangowego absurdu i wyszło cudeńko.

Przyznaję, popełniłam lekki błąd, bo „Grillbar Galaktyka” wzięłam ze sobą na długą podróż pociągiem. Mam wrażenie, że współpasażerowie za moimi plecami rysowali sobie kółko na czole, bo cały czas chichotałam, a parę razy nawet zdrowo się spłakałam ze śmiechu. I jeśli Maja Kossakowska chciała tą książką pokazać, że potrafi napisać coś lekkiego, to udało jej się bardzo, oj bardzo. W skali od 1 do 10 na 13 :-)

Tytuł: "Grillbar Galaktyka"
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz