Witajcie!
Na moim stoliczku książek do opisania już brakuje miejsca,
ale co zrobić, kiedy czasu brakuje mi też?! Praca – normalna, na etat, 8 godzin
i odbijanie karty na zakładzie o 7.30. Ćwiczenia – bo po miesiącu leczenia kontuzji
wracam do biegania, treningu siłowego i spinningu. No i nie zapominajmy o
ogarnianiu kuwety. Chociaż nie przyznam wam się, kiedy po raz ostatni myłam
okna:-) W efekcie – czytam, ale na pisanie sił ciut nie starcza.
Zawzięłam się jednak w sobie, a na dziś wybrałam fantastykę
dla młodzieży (no, nie tylko). I to w znakomitym wydaniu, bo autorstwa jednego
z najlepszych i najbardziej popularnych autorów science fiction. Pisarza,
którego znamy ze znakomitej „Gry Endera” czy „Glizdawców” – czyli Orsona Scotta
Carda.
Bohater „Zaginionych wrót”, Dan North wychowuje się w
wielkiej posiadłości w zachodniej Wirginii, z daleka od cywilizacji i ludzkich
skupisk. Northowie nie są tacy jak inni ludzie – od małego uczą się powoływać
do życia duszki, panować nad roślinami i zwierzętami, przywoływać żywioły. Jednak
talent magiczny wśród młodego pokolenia jest coraz słabszy, a Dan wydaje się go
być całkiem pozbawiony. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że w chłopcu odrodził się
talent Władcy Wrót – człowieka zdolnego do otwarcia przejścia między Ziemią a
rodzinnym światem Northów, Westil. Jednak magia wrót jest tak groźna, że na
mocy umowy między Northami a innymi rodami Westilian przebywającymi na Ziemi
wszyscy, w których odezwie się ten talent, są zabijani.
Jak już napisałam, to książka dla młodzieży, ale napisana,
jak zresztą wszystkie książki Carda, z niesamowitym kunsztem. Pełna napięcia, z
wartką akcją, a przy okazji pozbawiona mniej lub bardziej nachalnego
moralizowania. Wręcz odwrotnie, bo zarówno Dan, jak i inni magowie wrót to
mistrzowie kłamstwa i manipulacji
(najsłynniejszym z nich był Loki). Oczywiście, jak to w książkach dla młodzieży
bywa, jest w „Zaginionych wrotach” i przesłanie – trzeba wierzyć we własne
siły, każdy ma jakiś talent, tylko trzeba go odkryć, trzeba dążyć do celu, nie
wolno się łatwo poddawać. Czy wreszcie – w kupie raźniej, czyli wielka jest
siła przyjaźni.
Z fabularnego punktu widzenia „Zaginione wrota” to łakomy
kąsek, bo Card połączył w nich mitologię skandynawską z elementami popkultury.
Moce, jakimi posługują się bohaterowie książki wypisz –wymaluj przypominają te,
którymi obdarzony jest chociażby Spiderman czy Wonder Woman, a zachowanie –
obyczaje nastolatków z serialu Bewerly Hills 90210 (pamięta ktoś jeszcze coś
takiego?). Czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, przemocy w tym tyle co kot
napłakał...nic tylko kupować dzieciakom.
Tytuł:
Zaginione wrota
Autor:
Orson Scott Card
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz