piątek, 2 marca 2012

Dzieci demonów - J. M. McDermott


Zebrało mnie coś na ponuractwa ostatnio (to pewnie przez ten krakowski spleen), więc po ostatnio opisywanym „Smoku” chcę wam przedstawić „Dzieci demonów”, pierwszą część trylogii „Psia ziemia” niejakiego J. M. McDermotta.


Demony, tzw. Bezimiennych wieki temu zapędzono do otchłani. Jednak co jakiś czas udaje się któremuś przedostać do ludzkiego świata i spłodzić potomka ze śmiertelną kobietą. Dzieci te dziedziczą po swoich ojcach rozmaite elementy wyglądu (np. ciało pokryte łuską), ale co najważniejsze, ich krew, pot i ślina są głęboko dla ludzi trujące. Nie tylko zresztą dla ludzi – dotknięte przez demoni pomiot rośliny usychają, a owoce gniją. W samej obecności skażonego ludzie zaczynają chorować.
Dzieci demonów bezustannie tropią Wędrowcy Erin – ludzie zmieniający się w wilki. Ich celem jest odnalezienie skażonych, zlikwidowanie ich oraz zlikwidowanie wszystkiego, z czym zetknęły się ich ofiary.

Nie bez powodu napisałam tu „ofiary”, bo w książce ewidentnie mamy do czynienia z przestawieniem ról. Dzieci demonów określane są jako te złe, bo niosą zgubę innym. Ale dzieci demonów krzywdzą mimowolnie, bo taka jest ich natura, a nie dlatego, że mają złe intencje. W zamian za to, że tylko są tym, czym są, ściga się je jak zwierzynę. A przecież, mimo tego, że ich krew jest trująca, oni też mają uczucia. Mają marzenia, rodziny, tęsknią do posiadania bliskich. Starają się nie czynić szkód – w przeciwieństwie do tych „dobrych”, wypalających zło ogniem, niosących śmierć i zniszczenie. Zwykli ludzie, narażeni na kontakt ze Skażonymi, owszem, chorują, ale przy odpowiednich środkach ostrożności mogą w takim sąsiedztwie żyć latami. Wędrowcy Elin są bezwzględni – wyrzucają z domów ludzi, palą dobytek…po ich szlachetniej interwencji zostają tylko trupy i zgliszcza.

Trudno uniknąć tu oczywistego skojarzenia z Inkwizycją i polowaniem na czarownice. Ale czy nie tak samo przez długie lata postępowano z kobietami, chorymi na AIDS? Czy wciąż nie traktuje się jak trędowatych osób o odmiennej orientacji seksualnej? McDermott porusza bardzo uniwersalna kwestię tego, czy w walce o dobro wolno sięgać po wszystkie środki i tego, czy rzeczywiście jesteśmy w stanie oddzielić białe od czarnego, dobro od zła?

Jak już powiedziałam, ponura to książka. Ale bardzo dobrze napisana. Warto po nią sięgnąć.

Tytuł: Dzieci demonów
Autor: J. M. McDermott
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz