czwartek, 16 lutego 2012

Wojna Starka - Jack Campbell


Witajcie!
Zima nas nie rozpieszcza, jak nie -12 to zawieje i zamiecie śnieżne. Idealne warunki do siedzenia na kanapie z kubkiem herbatki po góralsku i dobra książką. 

Na dziś wybrałam świeżynkę, nówkę nieśmiganą, czyli przedpremierowo „Wojnę Starka“ Jacka Campbella. 


Przyznaję, że aż się oblizałam, jak zobaczyłam tą przesyłkę. Nie przepadam za fantastyką militarną, ale „Zaginioną flotę“ Campbella uwielbiam i uważam ją za jedną z lepszych książek jakie czytałam. Napisana z werwą, błyskotliwa, z idealnym wyważeniem emocji, wzruszająca (no bo czy może nie wzruszyć książka o dzielnych żołnierzach wracających do domu i walczących z wrogiem), ale nie patetyczna i ckliwa.
Podobnych wrażeń spodziewałam się po „Wojnie Starka“ i przyznaję, że książka moich oczekiwań nie spełniła. Nie, to może złe sformułowanie, bo sugeruje, że mi się nie podobała, a tak nie jest. Mówiąc w skrócie, „Wojna Starka“ jest mniej wyrafinowana, prostsza, momentami aż banalna, przekaz jest prostszy, ale za to silniejszy. Używając metafory – przy „Zaginionej flocie“ Campbell puszczał przekaz kropla po kropli, drążąc skałę albo umysł czytelnika. „Wojna Starka“ to wiaderko, którym czytelnika walnął w czaszkę.
Cała rzecz dzieje się w przyszłości. Stany Zjednoczone są ostatnim supermocarstwem. Władają niepodzielnie całą Ziemią i wszystkimi jej zasobami. Pozostałe państwa kolonizują Księżyc. Eksploatują tamtejsze złoża, uniezależniając się ekonomicznie. Armia USA otrzymuje więc rozkaz odbicia ziemskiego satelity i zwrócenia go prawowitym właścicielom.
Bohaterem książki jest sierżant Ethan Stark, dowódca 12-osobowej drużyny. Stark znany jest ze swojego niewyparzonego języka i posiadania własnego zdania, często odmiennego od zdania przełożonych. Znany jest także z całkowitej lojalności wobec zależnych od niego żołnierzy. W pewnym momencie Stark zostaje postawiony pod ścianą – albo wypełni rozkazy i pozwoli zginąć towarzyszom broni, albo przejmie dowodzenie.
Początkowo sztampowość fabuły mnie wytrąciła z równowagi i zdumiała. Oficerowie z „Wojny Starka“ są ucieleśnieniem „trepa“ – formalisty i karierowicza, wykonującego rozkazy bezmyślnie i za wszelką cenę. Ich głupota i niekompetencja są przejaskrawione aż do bólu. Na drugim biegunie stoją podoficerowie – nie dość że inteligentni, to jeszcze lojalni wobec siebie i szanujący etos walki. Oczywiście nie brakowało także zestawienia „żołnierze przelewający krew za cywili“ – „cywile nienawidzący żołnierzy“. Jednak powoli, w miarę przewracanych kartek dosłowność przestaje razić. Owszem, Campbell przerysował stosunki panujące w książkowym wojsku i przekroczył granice absurdu, ale dzięki temu wyraźniej widać myśl przewodnią. Wojny są bez sensu. Nie ma szczytnych ideałów, są pieniądze i ludzki egoizm. Czasem jednak warto się im sprzeciwić. Żądzy pieniądza i władzy przeciwstawić uczciwość, odpowiedzialność i lojalność (ten sam wątek przewija się zresztą w „Zaginionej flocie“). Czy w dzisiejszych czasach nie jest to mądre przesłanie?
Cykl o Ethanie Starku składa się z trzech części, bardzo jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów.
A jeśli nie mieliście nigdy do czynienia z Campbellem, to parę słów o autorze: Prawdziwe nazwisko John Hemry. Uczęszczał do US Naval Academy, był oficerem US Navy (obecnie jest na emeryturze), a jego ojciec służył w siłach zbrojnych USA – nic więc dziwnego, że specjalizuje się w tematyce wojskowej. Stworzył dwie książkowe serie: „Wojna Starka” i Paul Sinclair. Pod pseudonimem Jack Campbell opublikował cztery tomy serii „Zaginiona Flota”, które szybko zyskały sobie tytuł bestsellerów i zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Obecnie mieszka w Maryland wraz z żoną i trójką dzieci.

Tytuł: „Wojna Starka”
Autor: Jack Campbell
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz