niedziela, 3 czerwca 2012

James Sallis - Drive


Przyznam szczerze, że ostatnio jestem ciut zarobiona i pisanie na blogu odkładam na ostatnią pozycję rzeczy do zrobienia (no, przedostatnią. Ostatnie jest sprzątanie). Za to jest do opisania taka ładna kupeczka książek i chyba żeby ją przeczytać musiałabym się udać na solidne L4.

Na specjalne życzenie mojego kolegi Roberta szukałam czegoś sensacyjnego, ale akurat, akurat nic takiego pod ręką nie leży. Fantastyka, i owszem, parę sympatycznych babskich czytadeł, trochę rzeczy o podróżach, kryminały, szczególnie historyczne - ale sensacja jakoś mnie unika. Stanęło w końcu na „Drive” Jamesa Sallisa.



Na podstawie tej książki powstał całkiem niezły i nagrodzony sporą ilością nagród  ( m. in. nagrodą za najlepszą reżyserię w Cannes w ubiegłym roku) film z Ryanem Goslingiem w roli głównej. Jak to jednak bywa, ekranizację i książkę różni sporo rzeczy, chociaż akurat tym razem potraktowałabym film jako uzupełnienie. Bowiem podstawa fabularna jest ta sama. Kierowca, zarabiający jako kaskader w filmie i na boku jako szofer podczas napadów. Któregoś razu skok kończy się nie tak jak powinien i Kierowca ląduje w przydrożnym motelu ze wspólniczką, sporą sumą pieniędzy i depczącymi mu po piętach zabójcami. Bohater proponuje ich pracodawcy prosty układ – zwrot kasy za święty spokój. Niestety układ nie zostaje zaakceptowany...niestety dla gangstera, bowiem w starciu z kierowcą nawet zawodowi mordercy nie mają szans.

Książka Sallisa jest bardzo oszczędna w środkach wyrazu. Kierowca jest anonimowy i nie chce przestać być anonimowy. Jego życie to bycie kierowcą, niczym więcej. Chociaż w pewnym momencie staje się obrońca rodziny i mścicielem. Nie ma w „Drive” krwawych opisów i feerii efektów specjalnych – jest tylko milkliwy i zamknięty w sobie Kierowca, metodycznie realizujący plan pozbycia się prześladowców. Wszystkie jego działania cechuje beznamiętność i całkowity brak emocji – chociaż tych ostatnich, buzujących pod spokojną powłoką, można się tylko domyślać. Sam bohater nie jest całkiem pozbawiony uczuć i pragnień – bo cóż innego, jak nie pragnienie wykazania się, dreszczu emocji sprawiło, że z filmowego kaskadera zmienia się w kierowcę gangsterów?

Bardzo podoba mi się ta książka – lubię utwory o tym, że źli ludzie przejechali się na swoich sądach. O tym, że ktoś, kto miał być łatwą ofiarą, staje się kością w gardle prześladowców. Lubię utwory o tym, że ci, którym się wydaje, że mogą wszystko, dostają za swoje ze strony, z której najmniej się tego spodziewali. I dlatego „Drive” mi się podoba. Ale ostrożnie z czytaniem – bo jeśli spodziewacie się czegoś w rodzaju Cobena czy Clancy’ego, to Sallis jest zdecydowanie inną bajką. 

Tytuł: "Drive"
Autor: James Sallis
Wydawnictwo: Albatros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz